Twoja przyszłość którą przygnał wiatr...
Przyszedłem na świat nad ranem,
w starym, odrapanym szpitalu,
gdzie żółte lampy w spódnicach z kloszy,
rzucały kiepskie światło na pobladłe twarze
i nikt nie rozumiał,
że właśnie w tamtej chwili,
twoją przyszłość w moje życie
przygnał ciepły wiatr.
Zanim nauczyłem się mówić,
już byłem mistrzem marzeń.
Układałem je do snu za piecem,
tam, gdzie nocą
bosy świerszcz,
ogrzewał zmęczone nogi.
Potem już byłem sam, bez kobiet,
które jak okręty, tylko na chwilę
cumowały u mojego boku.
Wypływały na szerokie wody miast,
jak żaglowce pod pełnymi masztami
i znów cisza wyrastała między palcami,
wdzierała się do ust
i rozwieszała pajęczynę wspomnień,
w oknach zimnych od nagłych westchnień.
Tęsknię za czymś, co mógłbym opisać,
za czymś nieuchwytnym, jak promienie słońca
przeglądające się w jeziorze,
za południowym wiatrem
ukrytym w sitowiach,
i za twoim uśmiechem.
Pamiętaj, że gdy się rodziłem,
twoją przyszłość w moje życie
przygnał ciepły wiatr.
Dodaj komentarz